13 lip Powiedz mi coś o swoim budżecie, a ja powiem Ci jakim typem EBowcy jesteś ;)
Nie będziemy tutaj wchodzić w to jak wysoki powinien być budżet EB i jaki budżet jest „wysoki” lub „wystarczający.” Nie ma bowiem magicznego progu. Wszystko zależy od potrzeby biznesowej, możliwości finansowych organizacji, priorytetów i strategii firmy.
Ważne też ile osób pracuje na rzecz działań EB. Czy jest to cały dział, pojedyncze jednostki czy jedna osoba, dzieląca swój czas na inne zadania. Istotne jest również kto dorzuca się do EBowej skarbonki i ile tych osób jest.
O ilości i komforcie pracy EBowcy decyduje wiele czynników, natomiast jednymi z kluczowych są z pewnością:
- budżet
- liczba sponsorów EBowych projektów
- liczba klientów wewnętrznych
- cele (Twoje i wymienionych powyżej)
- To czy uda nam się połączyć interesy nas wszystkich 🙂
Dziś więc pół żartem, pół serio: o budżecie i sponsorach właśnie. Bo czy ktoś kiedyś próbował policzyć w ilu i jakich konfiguracjach EBowcy się obracają? Budżet na działania EB w wielu organizacjach przypomina często film z pogranicza science-fiction i komedii (a może horroru? 🙂 ).
Czasami ten budżet jest, a czasami go nie ma.
Jak już jest, bywa, że nie wiadomo jaki (więc właściwie go nie ma).
Czasem to Ty musisz powiedzieć, jaki ten budżet powinien być (lucky you, jeśli Twoje estymacje wchodzą w życie!)
Bywa, że Twój szef jest tym, który daje Ci określoną kwotę do zagospodarowania w roku.
A czasem jest tak, że budżet zależy od innych czynników (np. liczby zatrudnień w roku, czy woli wewnętrznych klientów do uczestnictwa w budżecie, itd.)
Zestawiając więc „obecność” budżetu ze źródłami finansowania, wyszło mi w moich szybkich obliczeniach, że możesz być: albo owcą „na wypasie” albo owcą „na manowcach”. W skrajnych przypadkach możesz zostać Królową/Królem EB-pastwiska, lub niestety… czarną owcą.
Przyjrzyjmy się temu z bliska…
- Owca na wypasie to dość prosta sytuacja – masz pieniądze, możesz je wydawać. Jeśli masz tylko jedno źródło z którego czerpiesz, moim zdaniem jest to scenariusz idealny, królewski właśnie: jeden sponsor, jedna osoba do dyskusji i ewentualnego „rozliczania” Twojej pracy, oraz chwała i oklaski od klientów wewnętrznych.
- Co jeśli budżet płynie od wielu osób? Dalej jesteś w opcji „wypas”, natomiast odrobinę więcej czasu musisz poświęcić na to by rozmawiać, edukować, zdawać relację z postępu projektów nad którymi pracujesz… i nie zawsze możesz liczyć na 100% satysfakcji swoich klientów (tym bardziej gdy się miedzy sobą nie dogadują i reprezentują sprzeczne interesy).
- Co z tymi na manowcach? Im mniej pieniędzy, tym większa KREATYWNOŚĆ – (mrugam tu do Ciebie porozumiewawczo okiem, gdyż dobrze wiemy, że to nie o kreatywność tutaj chodzi…)
Mam wrażenie, że tam gdzie nie ma budżetów, EBowcy proszeni są o „kreatywność” właśnie (oczywiście jest ona mile widziana zawsze i wszędzie w tej branży, natomiast tu jest wręcz WYMAGANA). Oczywiście, możemy tworzyć akcje „bezkosztowo” (mimo iż koszty ponosimy – zawsze (!) w postaci czasu i zaangażowania pracowników), natomiast na dłuższą metę nie jest to rozwiązanie które polecałabym komukolwiek. Z tej opcji już niedaleko do zostania czarną owcą tego EBowego „wyścigu o talenty” 🙂
A Ty? Jaką EBowcą jesteś?
Do następnego,
Kasia
EBowca
Brak komentarzy