09 sie Co mnie martwi, gdy czytam o quiet quitting?
Co ma wspólnego quiet quitting (zjawisko cichej rezygnacji) ze zjawiskiem victim blaming? Czytając artykuły pojawiające się na portalach HR-owych, zauważam, że bardzo dużo, niestety.
Nie ma jednej właściwej definicji quiet quitting. Jedni definiują to zjawisko jako ustalanie jasnych granic w pracy, inni jako wykonywanie wystarczającej ilości pracy, niezbędnego minimum, by nie zostać zwolnionym.
We wspomnianych artykułach (celowo nie przytaczam żadnego z nich) brakuje mi rozpoznania przyczyny lub chociaż próby zagłębienia się w temat. Oprócz powyższych definicji często pada hasło, że quiet quitting jest czymś, co celowo stosują pracownicy. Z tym „celowym stosowaniem” chciałabym się tu rozprawić. A co w nim złego? Otóż takie podejście zrzuca całą winę za obniżone zaangażowanie na pracownika.
Według licznych psychologów, w tym Adama Granta, specjalizującego się w psychologii biznesu, cicha rezygnacja nie jest nowym zjawiskiem – jest konsekwencją wypalenia zawodowego (które, jak wiemy, może prowadzić do depresji).
Czy w związku z tym stwierdzenie: „Od dziś postanowię zastosować na sobie quiet quitting” nie brzmi co najmniej dziwnie?
W posługiwaniu się stwierdzeniem o „stosowaniu” cichej rezygnacji widzę duże niebezpieczeństwo – odwracamy uwagę od tego, co jest powodem obniżonej motywacji do działania i rezygnacji, zrzucając winę i odpowiedzialność na pracownika. A gdzie miejsce na tak mocno promowane hasła, jak zdrowie psychiczne czy well-being pracowników?
Pracownicy od lat wykazują umiarkowany entuzjazm względem pracy, a w obliczu pandemii przyjrzeli się temu, co najważniejsze, i dla wielu… to nie praca stoi na szczycie ich piramidy wartości. Nie ma co się obrażać. Trzeba przeciwdziałać wspomnianemu wypaleniu.
Tymczasem…
- Może powodem obniżonej motywacji i chęci do działania jest bezpośredni przełożony?
- Może to kultura organizacji?
- Może monotonia pracy?
- Może to, co dzieje się wokół nas przez ostatnie 3 lata?
- Może coś jeszcze innego…
Liderzy podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos jasno powiedzieli o tym, że to na managerach i firmach ciąży odpowiedzialność poradzenia sobie z tym zjawiskiem. Link do nagrania z Davos wrzucam tutaj – ku inspiracji.
Nie mówmy więc o celowym „stosowaniu”, „leniwych Zetkach” czy „świadomym wykorzystywaniu pracodawców”, bo czasami widzimy jedynie czubek góry lodowej, a warto zajrzeć pod powierzchnię.
To jak, zmieniłam Twoje zdanie?
Kasia
EBowca
Brak komentarzy